środa, 13 marca 2013

Rozdział 2

- Jesteśmy - odpowiedział Alex. Byliśmy w parku. To tutaj spędzałam większość swojego dzieciństwa bawiąc się z innymi dziećmi. Lux właśnie leżała w wózeczku. Babcia Amy wyjęła ją i zaczęłą karmićbuteleczką mleka brzoskwiniowego. Pamiętam, że bardzo lubiłam ten napój. Piłam go nawet jak miałam dziesięc lat. Babcia karmiła mnie i uśmiechnęła się. Był środek lipca i było bardzo gorąco. Jej biało-kremową sukienkę powiewał lekki wietrzyk. Wstała, włożyła mnie do wózeczka i spacerowała ze mną. Szła pięknymi, wkiecistymi alejami mijając bawiące się dzieci. Właśnie mijały wielki, piękny park.
- Jak podrośniesz, to też tutaj będziesz się bawiła - powiedziała cicho babcia. Patrzyła lekkim wzrokiem na dzieci. Te podbiegały do swoich mam, które czytała magazyn. Niektóre mamy gadały e sobąwzajemnie podczas, gdy ich dzieci się bawił. Ah, jakie to dzieciństwo było wspaniałe!
Lecz wtedy moja babcia zaczęła płakać i żałowała, że nie ma tu przy mnie mojej mamy. Ale łzy za chwilę się skończyły, gdyż podbiegł dziadek. Kupił śmietankowe lody z maszynki. Jedli i jedli i rozmawiali......
- Sto lat, sto lat...Niech żyje nam, a kto? Nasza kochana Lux! - cała rodzina śpiewała życzenia dla Lux. Lux kończyła właśnie siedem lat. Od tej pory mało co się zmieniło. Tata wyjechał do Los Angeles, bo dostał dobrze płatną pracę. Lux mieszkała z dziadkami i całą rodziną w wielkiej willi. A jej tata miał z nią kontakt tylko kilka razy w roku. Już o nikim nie pamiętał. Nie chciał zabardzo znać swojej córki, bo nadal twierdził, że Charlotte została przez nią zabita. Do tego w Los Angeles wdarł się w romas dziunią, co miała blond włosy i myślała tylko o modzie. Ta postawiła mu warunek - Albo ja, albo twoja córeczka. - On wybrał ją. Zamieszkał z nią, wziąź ślub. Rodzina pojawiła się na ślubie, dziadkom spodobała się wybranka, dotąd jak uderzyła Lux, która także pojawiła się na weselu. Miała wtedy 4 latka.  Odtąd po ślubie aż do dzisiaj nie miała kontaktu z ojcem.  Ponoć jego żona zaszła w ciąże i urodziła bliźniaczki. Ale ci nadal imprezowali. Dalej to już nie było wiadomo co z nimi...
Ale dzisiaj były jej urodziny.
- A teraz, Lux, odpakujesz prezenty? - zapytała ciocia Jennifer. Była to wysoka, blondynka, która bardoz lubiła Lux.
- Tak - odpowiedziała moja była dusza.
Dziewczynka podeszła do stoliczka z prezentami i odpakowywała. Pierwszy prezent był od dziadków, była to śliczna, wielka maskotka, która mówiła po francusku i angielsku.
- Ojejej! Dziękuję. Marzyłam, aby uczyś się tego języka - zachichotała.
Kolejny prezent był od wujostwa. Ci kupili dla małej Lux wielką lalkę, którą możn było malować.
-Jest! Wreszcie zabawię się w stylistkę tak jak moje koleżanki z klasy. Dziękuję - wykrzyknęła.
I ostatnie prezenty były od koleżanek. A to lalki, a to kolorowanki itp.
Lux poszła na podwórko z koleżankami pobawić się. Wtedy rodzina usiadłą i wszyscy musieli szczerze porozmawiać.
- Jennifer, czy to naprawdę dobry pomysł, aby Lux zamieszkała z wami i Thomasem? - zapytała babcia.
- Tak, mamo. W Nowym Jorku jest o wiele lepiej, są lepsze szkoły i wszystko. Tam Lux będzie miałe lepszych przyjaciół i lepszą naukę. Naprawdę.- powiedziała ciocia Jennifer.
Thomas, jej mąż dodał. - Lux jest dla nas jak prawdziwa córka. Kochamy ją całym sercem. Tam nie będzie jej się działa krzywda. A jej rodzeństwo cioteczne będzie dla niej biologicznym.
- Widzisz, Amy? - powiedział dziadek. - Moim zdaniem to znakomity pomysł!.
- Tak, ale... Musicie jej opowiadać o prawdziwych rodzicach, nigdy ich jej nie zastąpicie, o tym musicie pamiętać. - powiedziała stanowczo babcia i dodała - a pozatym musicie nas odwiedzać.
Po kilku tygodniach Lux znalazła się w Nowym Jorku. Na początku pomysł jej się nie spodobał, ale później do tego przywykła. Zamieszkali w ślicznym dwupiętrowym domku. Lux miała swój pokój, największy z rodzeństwa.

sobota, 9 marca 2013

moments in which you give up everything ♥

Od autorki wstęp
To jedna z moich pierwszych i poważniejszych powieści. Dotychczas pisałam optymistyczne powieści, w których bohaterzy zawsze byli szczęśliwi. Ale są takie momenty, w których trzeba jużto wszystko zostawić. Życie nie jest i nigdy nie będzie proste. W mojej powieści chcę się wzrorować na autorkach dramatycznych i na tego typu książkach. Chciałabym utworzyć ideał, ale takich książek nie ma. Nie ma ideałów, a gdy już coś nam się udaje, to potem się niszczy jak proch. W mojej powieści chciałabym to udowodnić. Mam nadzieję, że to pokaże jak los krzywdzi niektórych ludzi. Zapraszam do czytania mojej nowej powieści o nazwie angielskiej - " moments in which you give up everything♥"

Wstęp

Dlaczego urodziłam się takim potworem? Gdy teraz patrzę na moje krótkie, a zarazem długie życie wiem, że niektóre chwile zmarnowałam. Gdy umarłam wszystkie anioły zastanawiały się gdzie mnie posłać - czy do świata dobrodziejstwa czy do świata ognii i czernii. Nikt nie wiedział, na któe miejsce zasługuję. Ktoś pewnego dnia wymyślił, żebym na świat wróciła za dwadzieścia cztery lata. Ucieszyłam się, że będę znowu żyła, ale czemu tyle ile wcześniej? Dopiero potem okazało się, że to będzie taki jakby seans filmowy. Bóg cofnie czas, a ja zobaczę to jak minęło moje życie. Z Alexem, moim patronem weszliśmy w podziemne wrota, szliśmy wąskimi, ciemnymi korytarzami. Był tam wielkie pustki, aż moja biała, długia suknia ubrudziła się. gdy już wyszliśmy chłopak szybko wytarł mi ją i otarł chustką. Wtedy zauważyłam, że rosną mi skrzydła. Widziłam tylko ich małe korzenie, ale nie wiedziałam czy będę aniołem czy szatanem. To się okaże po mojej podróży w czasie.

 Rozdział 1

- Zaczniemy zwiedzanie od twoich narodzin. - powiedział Alex. Coś w moich oczach mignęło i zobaczyłam jakiś dziwny pokój. Tam było łóżko, a na nim....moja mama. Blondynka z długimi włosami do pasa leżała na łóżku już bardzo chora i wycieńczona. Osiłkami sił trzymała mnie na rękach. Obok niej stał mój tata, wysoki ciemny blondyn i lekarz i dużych okularach i krótkiej brodzie.
- Jest pani naprawdę dzielna - powiedział lekarz, lecz po chwili dodał - To piękne, że wybrała pani życie dziecka niż swoje i urodziła. Przeżyła pani poród, ale jeszcze wszystko może się zdarzyć. - dokończył.
- Wiem...Ale to moja córka i ja ją kocham. - powiedziałam moja mama.
- Jakie są szanse, że ona przeżyje? - zapytał mój tata.
- Niewielkie, ale jeśli przeżyje to będzie cud.
- I chyba będzie - dodała moja mama i wskazała na termometr. Temperatura zmalała do 36.6. Idealnie! Miałam uśmiech na twarzy. Jako dusza wiedziałam, że to nie koniec zmartwień. Usnęłam na ramieniu Alexa.
- Wiesz, że nie musisz spać jako zmarłą dusza? - zapytał.
- Wiem, ale nie chcę patrzeć na kolejne wydarzenia. - odpowiedziałam i zamknęłam oczy.
Obudziłam się rankiem. W sali już nikogo nie było. Łóżko było ładnie pościelone. Alex nadal siedział koło mnie. Objął mnie i powiedział:
- Przykro mi. Widocznie tak chciał los.
Wyszłam na korytarz. Nikogo już tam nie było. Nie wiedziałam co robić. Stałam oszołomiona przez dłuższą chwilę, aż uświadomiłam sobie, że nikogo z mojej rodziny tutaj już nie ma. Na tablicy korkowej jakimś odręcznych pismem pisało:
" Z przykrością zawiadamiamy, że ten nocy zmarła jedna z pacjentek. Jedyne co po niej zostało to dziecko, które usierociła, ale dała jej żyć. " Chciało mi się płakać. To co zrobiła moja matka dla mnie było cudowne. Stanęłam i płakałam na ramieniu Alexa. Płakałam, płakałam..
- Ej,...- powiedział Alex - na lądzie twoje łzy będzie widać. Przechodzą przeze mnie, a teraz są na podłodze. Wszyscy patrzą się na kapiącą wodę ze środka powietrza....
- Przepradzam - wydukałam i dodałam - gdzie jest ciało mojej mamy?  - zapytałam.
- Wczesnym rankiem zostało wyniesione. Teraz jest już prawdopodobnie w trumnie. - Alex wszystko mi opowiedział.
Teraz chciałam znaleźć się w innym momencie mojego życia. Mój kolega chyba czytał mi w myślach, bo po chwili znalazłam się na pięknej łące, gdzie był mój tata i ja w wózeczku. Tata miał na sobie czarny garnitur, to chyba było po pogrzebie. Zaraz do niego doszła moja cała rodzina. Babcia stanęła koło taty i położyła na nim rękę.
- Bóg tak widocznie chciał. Zawsze jest ślad po zmarłym człowieku. Lux jest pozostałością po Charlotte. - powiedziała ze łzami w oczach babcia. Kochana babcia, zawsze ją kochałam. Była kochana i chyba najbardziej z rodziny się o mnie troszczyła. Nagle nastała cisza. Tata wyjął mnie z wózeczki i dotknął mojego różowego policzka. Wtedy szarpnął mnie za ubranie. Zaczął z całych sił mnie szarpać, chciał mnie rozszarpnąć i pobić. Cała rodzina musiała go uspokajać.
- Muszę ją zabić, ten bachor zabwił Charlotte! To przez nią moja żona jest trupem! Nie nawidzę jej!!!!!!!!.
Tego jeszcze nigdy nie wiedziałam. Nikt mi o tym nie mówił. Tata mnie zawsze kochał, ale w takiej sytuacji mu się nie dziwiłam. Gdyby mam nie zaszła w ciążę, to by mnie nie było i teraz może by żyła. Ale raka miała już ponoć od kilku lat. A chcieli mieć dziecko...., chcieli....
Poczułam wielką ranę w moim ciemnym sercu, które już opustoszało. Chyba byłam jakąś przeklętą postacią, jakimś szatanem. Nie zdziwię się jeśli wyrosną mi czarne skrzydła. Ludzie zaczęli się zbierać z łąki w lesie. Ale ciekawiło mnie czmeu tutaj przyszli po pogrzebie? Ah, no tak. Przecież dziadek opowiadał mi, że to tutaj rodzice się poznali. Cała rodzina po pogrzebie rozeszła się do domów. Tata zamieszkał z moimi dziadkami czyli jego rodzicami. Rodzice mojej mamy widywali mnie codziennie. Każdy o mnie dbał. Byli kochani. Przez kilka pierwszych miesięcy mojego życia tata nie dotykał mnie i omijał mnie szerokim krokiem. Jeśli w nocy płakałam to chciał mnie zrzucić przez okno. Aż tak mnie nie cierpił? Nigdy o tym nie słyszałam, ale to wszystko usłyszałam i zobaczyłam przez te miesiące. Alex cały czas był ze mną i mnie wspierał w tej podróży. Raz dałam mu pytania czemu jest taka podróż i czy każdy ją odbywa. On odpowiedział, że sam niewie niczego o tym. Dziwne, a całe królestwo mówi, że to jeden z najmądrzejszych aniołów na świecie. A ja nie mogłam się doczekać jak zobaczę najważniejsze momenty w moim życiu.♥

Kolejna część już wkrótce :)
Chciałabym zobaczyć waszą opinię i zapytać was jak wam się podoba. Piszcie wk omentarzach wszelki opinie :)